Historia Abhiprithi o porach (http://piekielni.pl/59157#comments) przypomniała mi zdarzenie, które przeszło do historii mojej rodziny.
Otóż mój pradziadek był człowiekiem piekielnie inteligentnym, a do tego porywczym i obdarzonym poczuciem humoru. Ponad wszystko uwielbiał swoją wnuczkę a moją mamę - pradziadek i prababcia, dziadek i babcia oraz mama mieszkali w jednym domu. Ich sąsiad hodował pszczoły, ale kiepsko mu to szło - każda próba odymiania kończyła się atakiem szału u owadów, które żądliły bez opamiętania. A że nieszczęsne zwierzątka nie uznawały płotów, to kiedyś zdarzyło się, że dotkliwie pożądliły moją mam ę- wówczas kilkuletnią, uczuloną, nawiasem mówiąc, więc w domu ponoć był armagedon.
Pradziadek wparował do sąsiada z wszystkimi urwami świata, na co ten zareagował stawiając na swoim ogródku tabliczkę z napisem "UWAGA PSZCZOŁY!"- uznał, że to rozwiązuje sprawę i mała dziewczynka powinna najpierw czytać, a potem mieć pretensje.
Na reakcję pradziadka nie trzeba było długo czekać - jeszcze tego samego dnia kupił jakiś silny pestycyd (nie wiem, co było w tym zakresie dostępne początkiem lat 70-tych), spryskał nim wszystkie kwiaty na swoim ogródku (to na nich właśnie najchętniej "żerowały" pszczoły sąsiada), a dla wiadomości owadów postawił tabliczkę... "UWAGA, TRUCIZNA!"
Chyba nie doczytały, bo jeszcze za mojej pamięci pradziadek i sąsiad nienawidzili się bardziej niż Cześnik z Rejentem.
Otóż mój pradziadek był człowiekiem piekielnie inteligentnym, a do tego porywczym i obdarzonym poczuciem humoru. Ponad wszystko uwielbiał swoją wnuczkę a moją mamę - pradziadek i prababcia, dziadek i babcia oraz mama mieszkali w jednym domu. Ich sąsiad hodował pszczoły, ale kiepsko mu to szło - każda próba odymiania kończyła się atakiem szału u owadów, które żądliły bez opamiętania. A że nieszczęsne zwierzątka nie uznawały płotów, to kiedyś zdarzyło się, że dotkliwie pożądliły moją mam ę- wówczas kilkuletnią, uczuloną, nawiasem mówiąc, więc w domu ponoć był armagedon.
Pradziadek wparował do sąsiada z wszystkimi urwami świata, na co ten zareagował stawiając na swoim ogródku tabliczkę z napisem "UWAGA PSZCZOŁY!"- uznał, że to rozwiązuje sprawę i mała dziewczynka powinna najpierw czytać, a potem mieć pretensje.
Na reakcję pradziadka nie trzeba było długo czekać - jeszcze tego samego dnia kupił jakiś silny pestycyd (nie wiem, co było w tym zakresie dostępne początkiem lat 70-tych), spryskał nim wszystkie kwiaty na swoim ogródku (to na nich właśnie najchętniej "żerowały" pszczoły sąsiada), a dla wiadomości owadów postawił tabliczkę... "UWAGA, TRUCIZNA!"
Chyba nie doczytały, bo jeszcze za mojej pamięci pradziadek i sąsiad nienawidzili się bardziej niż Cześnik z Rejentem.
sąsiedztwo na wsi
Ocena:
973
(1099)
Komentarze