Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65111

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zainspirowany historią http://piekielni.pl/65109 postanowiłem opowiedzieć Wam o moich ostatnich przygodach z Jaśnie Panem Trollem. Dodam tylko, że piastuję jakże zaszczytne stanowisko kierownicze w autobusie komunikacji miejskiej, w jednym z większych miast naszego zacnego kraju.

Poniedziałek, godzina 20. Jedno z większych skrzyżowań w mieście. Ruch już zmalał, czas przejazdu dość luźny więc bez jakichkolwiek oporów poczekałem na biegnącą kobietę, jak się chwilę później okazało [P]iekielną z dwoma wielkimi siatami chociaż kosztowało mnie to odpuszczenie całego cyklu świateł na danym skrzyżowaniu. Pani wsiadła, podziękowała i wtedy na horyzoncie pojawił się ON.

Jego wygląd budził moją odrazę, myśli o zapachu nie będę przytaczał. Mimo tego, że dopiero za około minutę ruszę z przystanku wyłączyłem akceptację* modląc się w duchu aby nie próbował się dobijać do drzwi. Jak się już pewnie domyślacie nic nie wskórałem wysokim wstawiennictwem i w kabinie rozległ się znajomy dźwięk żądania otwarcia drzwi. Patrząc w lusterko i nie widząc nikogo innego ignorowałem to czekając dalej na swoje światło. W tym momencie do akcji wkracza [P]iekielna:
[P] Proszę otworzyć drzwi, to przecież TEŻ jest człowiek!

Przypominając sobie pierwszą zasadę wpojoną przez mojego patrona przy podejmowaniu tej pracy, że z obrońcami uciśnionych się nie dyskutuje, bo oni są najbardziej twórczy w pisaniu skarg, chcąc czy nie otworzyłem te nieszczęsne drzwi. Wtedy to wtoczyło się to cudo, którego pełną okazałość dało się dopiero ocenić w świetle wnętrza mego cudnego autobusu, a było co podziwiać ze względu na jego piękny górny ubiór w tonacji biało-czerwono-brudnej, zabłocone buty i nogawki spodni oraz brązowe naleciałości w okolicach końca pleców. Usiadł na fotelu w połowie autobusu, drzwi zamknięte. Ruszamy.

Przed dojazdem do kolejnego przystanku przy mojej kabinie zjawiła się [P] z żądaniem podania mojego numeru służbowego.
Jako, że autobus znajdował się w ruchu, puknąłem Pani w szybę w miejscu naklejki, że w czasie jazdy rozmowa z kierowcą jest zabroniona i paluchem pokazałem w miejsce gdzie mój numer służbowy się znajduje. Po zatrzymaniu na przystanku i otwarciu wszystkich drzwi, bo smród już niestety dosięgnął i moich nozdrzy [P] zbierając się do wyjścia:
[P] Ja tego tak nie zostawię, On też ma prawo jechać.
[Ja] To czemu Pani już wysiada? Czemu Pani się teraz z nami nie będzie przez 30 minut tym aromatem delektować?

Nasze przepisy wewnętrzne stanowią, że nie możemy sami zmusić takiego osobnika do opuszczenia pojazdu tylko liczyć na cud lub na szybki przyjazd odpowiednich służb. Zaraz po opuszczeniu pojazdu przez Piekielną oczywiście poprosiłem o interwencję na przystanku końcowym. Do końca trasy zdążyłem trzy razy zzielenieć i dwa razy przemyśleć temat zmiany pracy.

Na pętli oczywiście służb nie ma, nadzór przekazał mi informację o ich nawale pracy, bo dzisiaj chyba jakiś szał z pijanymi mają, może na odjazd zdążą. Ale są! Zdążyli, ale po wyniesieniu Pana i zapakowaniu do radiowozu okazało się, że na pamiątkę w autobusie został nie tylko smród ale i zabrązowiony fotel. W takiej sytuacji czeka mnie przymusowy zjazd do zajezdni, czasu na ściągnięcie rezerwy już nie było, więc pozostał nie wykonany kurs. Kurs, na który może ktoś z Was drodzy czytający czekał. I czekając na kolejny autobus przeklinał mnie i całą moją firmę w duchu.

*akceptacja - zezwolenie na otwarcie drzwi przyciskiem przez pasażerów.

komunikacja_miejska

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 679 (723)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…