Jakiś czas temu na pustej działce obok naszego domu postawiono dom-bliźniak. Jedną część domu zajęli przemili państwo [A]nielscy. Ludzie kontaktowi, pomocni, szybko nawiązaliśmy znajomość. Dla równowagi druga część przypadła [P]iekielnym. [A] i [P] nie przypadli sobie do gustu, więc zaczęły się atrakcje, z których również korzystali sąsiedzi z kilku pobliskich domów. A to muzyka gruchnie nagle w środku nocy, a to jakieś petardy. Oczywiście bezpośredni adresaci mieli dużo weselej, bo byli bliżej.
Kiedy wykończyły się środki po dobroci, a konflikt wciąż narastał, [A] zdecydowali się na drogę prawną. Do każdego incydentu zaczęli wzywać policję, ci nie mogli nic ustalić, bo gdy podjeżdżali na sygnale, to u [P] gasło światło i cichły odgłosy. [P] czuli się całkowicie bezkarni, ufni w siłę pieniądza i znajomości. W końcu policja postanowiła przesłuchać świadków, czyli innych mieszkańców ulicy.
Padło między innymi na mnie i mojego męża.
Dostaliśmy wezwania na konkretny dzień, godzinę, wszystko odbyło się wyjątkowo sprawnie i w miłej atmosferze. Pani policjantka przeczytała mi protokół, który miałam podpisać. Dowiedziałam się z niego, że to [A] dokuczają [P].
- Nie, odwrotnie, to [P] są ci gorsi.
Pani trochę niepocieszona musiała zmienić zapiski, które dokładnie przeczytałam, zanim złożyłam podpis. Było już dobrze. Pomyślałam, że pani musiała być bardzo zmęczona.
Wracając spotkałam inną sąsiadkę-świadka, która była przesłuchiwana wcześniej przez tę samą funkcjonariuszkę. Jako anegdotkę opowiedziała mi o pomyłce w protokole, takiej samej jak u mnie.
Mój mąż zeznawał jako następny. Zgadnijcie... tak, to samo.
Przypadek?
Kiedy wykończyły się środki po dobroci, a konflikt wciąż narastał, [A] zdecydowali się na drogę prawną. Do każdego incydentu zaczęli wzywać policję, ci nie mogli nic ustalić, bo gdy podjeżdżali na sygnale, to u [P] gasło światło i cichły odgłosy. [P] czuli się całkowicie bezkarni, ufni w siłę pieniądza i znajomości. W końcu policja postanowiła przesłuchać świadków, czyli innych mieszkańców ulicy.
Padło między innymi na mnie i mojego męża.
Dostaliśmy wezwania na konkretny dzień, godzinę, wszystko odbyło się wyjątkowo sprawnie i w miłej atmosferze. Pani policjantka przeczytała mi protokół, który miałam podpisać. Dowiedziałam się z niego, że to [A] dokuczają [P].
- Nie, odwrotnie, to [P] są ci gorsi.
Pani trochę niepocieszona musiała zmienić zapiski, które dokładnie przeczytałam, zanim złożyłam podpis. Było już dobrze. Pomyślałam, że pani musiała być bardzo zmęczona.
Wracając spotkałam inną sąsiadkę-świadka, która była przesłuchiwana wcześniej przez tę samą funkcjonariuszkę. Jako anegdotkę opowiedziała mi o pomyłce w protokole, takiej samej jak u mnie.
Mój mąż zeznawał jako następny. Zgadnijcie... tak, to samo.
Przypadek?
policja
Ocena:
802
(836)
Komentarze