Piekielność naszej służby zdrowia, a raczej biurokracji z nią związanej.
Zajmuję się obróbką metalu i siłą rzeczy trzeba coś od czasu do czasu wyszlifować. Traf chciał, że mimo założonych okularów ochronnych zbłąkany opiłek wbił mi się w oko i nie mogłem go zlokalizować przed lustrem.
Decyzja - idę do okulisty żeby zajrzał i wyciągnął cokolwiek tam siedzi.
U okulisty dowiaduję się że, aby mógł cokolwiek zrobić, potrzebuję skierowania od lekarza rodzinnego. Mogę też jechać na pogotowie okulistyczne do miasta oddalonego o dobre 2 godziny drogi.
Odbyłem więc spacer do przychodni (oko czerwone, boli i ciągle łzawi), odczekałem około 30 minut w kolejce (nikt nie przepuści), po czym już ze skierowaniem wróciłem do okulisty. Opiłek został wyciągnięty w 2 minuty.
I tak sprawa która mogła by trwać 20 minut, trwała 1,5 godziny i wymagała zaangażowania dwóch lekarzy.
Czy tylko ja myślę, że jest tu coś nie tak?
Zajmuję się obróbką metalu i siłą rzeczy trzeba coś od czasu do czasu wyszlifować. Traf chciał, że mimo założonych okularów ochronnych zbłąkany opiłek wbił mi się w oko i nie mogłem go zlokalizować przed lustrem.
Decyzja - idę do okulisty żeby zajrzał i wyciągnął cokolwiek tam siedzi.
U okulisty dowiaduję się że, aby mógł cokolwiek zrobić, potrzebuję skierowania od lekarza rodzinnego. Mogę też jechać na pogotowie okulistyczne do miasta oddalonego o dobre 2 godziny drogi.
Odbyłem więc spacer do przychodni (oko czerwone, boli i ciągle łzawi), odczekałem około 30 minut w kolejce (nikt nie przepuści), po czym już ze skierowaniem wróciłem do okulisty. Opiłek został wyciągnięty w 2 minuty.
I tak sprawa która mogła by trwać 20 minut, trwała 1,5 godziny i wymagała zaangażowania dwóch lekarzy.
Czy tylko ja myślę, że jest tu coś nie tak?
słuzba_zdrowia
Ocena:
624
(702)
Komentarze