Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91241

przez ~Aaron8375 ·
| Do ulubionych
Na głównej pojawiła się historia o biednej zapracowanej cioci. Normalnie historia 1:1 jak mojej teściowej, o ile uwzględnimy tylko jej perspektywę.

Moja teściowa od zawsze pracowała w domu i wychowywała dzieci. Moją żonę zaczęła wpuszczać do kuchni, aby zrobiła sobie kanapkę, dopiero w wieku 15 lat. Dlatego do dzisiaj ja gotuję, a żona po gotowaniu sprząta ;)

Teściowa robiła duże święta, mimo naszych protestów, że chętnie wpadniemy drugiego dnia świąt na kawę. I tak kawa u teściowej to były 4 dania i 3 desery. Gdy pytaliśmy się co przywieźć, mówiła że nic.

No i tak się przyzwyczailiśmy, bo nawet jak coś przywieźliśmy swojego, to teściowa "chowała to na później" i sama dawała swoje rzeczy. Stwierdziliśmy, że więc to bez sensu.

Gdy teść pożegnał się ze światem w czasach covida, liczyliśmy, że teściowa się uspokoi i uda nam się ja zaprosić do siebie. Odmówiła, bo tradycja to tradycja i wszyscy mamy się spotkać u niej (ja, moja małżonka, szwagier z żoną i dziećmi oraz moi rodzice). Powiesiliśmy, że w tym roku mieliśmy ochotę na święta we dwoje, tym bardziej, że żona wylosowała dyżur w wigilię do 15. Do teściowej mamy jeszcze 2h jazdy. Podobnie siostra mojej żony - była w kolejnej ciąży i z 2-letnimi bliźniakami, chciała pobyć u siebie. Ustaliliśmy że teściowa przyjedzie do nas na wigilię, a pierwszego dnia świąt na kolację pojedziemy do nich.

Teściowa nie zaaprobowała naszego pomysłu, bo to wbrew tradycji. Spędziła święta u swojego brata, narzekając, że zostawiliśmy ją w pierwsze święta bez teścia. Dopiero nasze naprostowanie sytuacji postawiło nas w normalnym świetle, a nie jako ostatnich zwyroli.

Potem teściową zaczęło przerastać utrzymanie domu. Udało nam się znaleźć kupców, a sami postawiliśmy jej mały domek 70m2 (prefabrykat bez zezwolenia). Teściowa więc stwierdziła, że i tak nas na święta zapraszam. Zapytaliśmy się bez złośliwości jak ma zamiar zmieścić na takim metrażu w sumie 8 osób i niemowlaka. Stwierdziła, że to nie problem i damy radę.

Stanęło na tym, że my wzięliśmy hotel, bo dwa dodatkowe pokoiki przejęła siostra żony. Teściowa znowu cały dzień gotowała i jednocześnie zignorowała prośby o dostosowanie jedzenia pod dzieci. Czyli na stół trafiło wszystko co bardzo słodkie, z dużą ilością tłuszczu i soli, bo ta przecież nie szkodzi.

W ubiegłe święta już się nie daliśmy wrobić i postawiliśmy ultimatum, że albo przyjeżdża do nas, albo wcale się nie widzimy, bo na te święta mieli przyjechać do nas moi rodzice. Teściowa się nie pojawiła, mimo zaproszenia i kupionego na pociąg biletu.

Jaką wersję przedstawiła teściowa u swojej siostry? Zwyrolskie córki zostawiły ją na święta samą, a ona zawsze dawała im tyle od siebie. Nic nie musiały przywozić, nic nie musiały gotować, sprzątać. Przyjeżdżały na gotowe, a teraz ją porzuciliśmy jak zużytą szmatę.

Mnie ogarnęła wściekłość, bo 1 dnia świąt dostaliśmy telefon od kuzynki żony z tą wersją wydarzeń. Jej się nie chciało w to wierzyć, ale jej rodzice łyknęli wszystko jak pelikany. Gdy moi rodzice usłyszeli o problemie z teściową, chcieli wrócić do siebie, bylebyśmy z nią czas spędzili. I mieliśmy przez chwilę dylemat, a potem potwierdziliśmy, że nie.

Już kilka razy daliśmy się jej zmanipulować, teraz albo się dostosuje do naszych zasad, albo niech jej historia o wyrodnych córkach się zrealizuje. Zadzwoniliśmy do niej 1 dnia świąt z pytaniem dlaczego nie przyjechała. Powiedziała, że to było za daleko i ona nam naszykowała już pokój u siebie i czeka z ciepłym obiadem. Postawiliśmy granicę i ponowiliśmy zaproszenie do nas.

Niestety siostra żony dała się wrobić i od tego czasu, teściowa się do nas nie odzywa, mówiąc że jesteśmy niewdzięczni.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 86 (94)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…