Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91266

przez ~marena ·
| Do ulubionych
Apropos historii Cranberry o nieuprzejmym kelnerze.

Wylądowałam kiedyś na lokalnym hejted. Za co? Opisuję poniżej.
W okolicy naszego miasteczka jest bardzo popularna restauracja, słynie z dobrego jedzenia i przyjemnej atmosfery, jest więc oblegana, szczególnie w weekendy. Rzadko tam bywamy z rodziną, ale zawsze byliśmy zadowoleni, więc postanowiliśmy zarezerwować tam stolik na 4 osoby z okazji urodzin starszej córki.

Uzgadnialiśmy się wszystko z właścicielką osobiście. Słowem - rezerwacja na 14 na sobotę, 4 osoby, zapytaliśmy jak wyglądała by sprawa z niewielkim tortem dla naszej 4 - czy można u nich zamówić albo czy możemy przynieść własny i za opłatą poprosić o podanie i pokrojenie go. Właścicielka powiedziała, że oni nie oferują takich rzeczy, ale możemy przynieść swój i podadzą go po obiedzie bez żadnych opłat.

Jesteśmy więc w restauracji w sobotę o 13:50. Poinformowaliśmy kelnera, że mamy rezerwację, na co usłyszeliśmy nieuprzejme:
- a już jest 14? No chyba nie - po czym odwrócił się na pięcie i po prostu zostawił nas w drzwiach. Poczekaliśmy więc do 14 na dworze, znów się przypominamy i słyszymy znów nieuprzejme:
- No dobrze, moment!

Restauracja wypchana po brzegi. Nadal stoimy przy drzwiach kolejne kilka minut. Po tym czasie wyszła do nas inna kelnerka i tłumaczy, że ogólnie trochę głupia sprawa, bo ktoś posadził przy naszym stoliku innych gości, licząc, że szybko zjedzą, no, ale nie wyszło, bo ci ludzie nadal konsumują. Zaproponowano nam zajęcie miejsca na dworze, zamówienie napojów i poczekanie na stolik w środku. Co zrobić - zgodziliśmy się, pogoda nienajgorsza, nie ma tragedii. Kolejne 15 minut czekamy aż ktoś nam poda karty i przyjmie zamówienie na napoje. Gdy podeszła kelnerka, poprosiłam ją o zabranie torcika do kuchni. Kelnerka łypnęła na mnie złowrogo i zapytała, dlaczego przychodzimy z własnym ciastem i że to wbrew zasadom. Wyjaśniam, że jest to uzgodnione z szefową, kelnerka stwierdza nieufnie, że musi dopytać. Po chwili zabrała to ciasto bez żadnego komentarza. Napoje dostaliśmy, poinformowaliśmy, że wolelibyśmy zjeść w środku, więc poczekamy aż zwolni się nasz stolik nim zamówimy.

W międzyczasie widzimy, że przychodzą kolejni goście, którzy dostają miejsca w środku, a my nadal na dworze. Krótko przed 15 mąż przypomniał, że nadal czekamy na stolik. Kelnerka ma ewidentnie przerażenie w oczach, sugerujące, że zapomniała o tym, że mamy się przesiąść. Po chwili jednak woła nas do środka i sadza przy maleńkim dwuosiowym stoliku z dostawionymi krzesłami. Tu już mną zatelepało i zapytałam czy to żart - przy żadnym z tych małych stoliczków nie siedziały 4 osoby. Ona tłumaczy, że mieli zapisane, że dwójka dorosłych i dwójka dzieci, więc mały powinien wystarczyć. Córki mają 12 i 15 lat, o czym właścicielka wiedziała.

Nie odpuściłam i powiedziałam, że prosimy o normalny stolik na 4 osoby, a nie wykombinowany naprędce stoliczek w przejściu. Finalnie o 15:20 dostaliśmy normalny stolik i zamówiliśmy jedzenie. Nawet ciężko to skomentować w jaki sposób podano nam je podano. Dziewczyny zamówiły makarony, które pojawiły się ekspresowo, gdy już kończyły jeść ja dostałam swoją porcję, a mąż czekał dokładnie godzinę na swoje jedzenie. To tyle z rodzinnego obiadu.

Naprawdę zniesmaczeni postanowiliśmy chociaż ten tort zjeść razem i spędzić resztę po południa gdzie indziej. Poprosiliśmy kelnerkę o podanie nam go. Co zrobiła kelnerka? Przyniosła nam niepokrojony tort w pudełku z cukierni. Bez talerzyków i widelczyków oczywiście. Tu już naprawdę nie wytrzymałam. Zapytałam jej, czy to jest jakiś żart. Dziewczyna kompletnie nie zrozumiała, o co mi chodzi. Stwierdziła, że oni nie podają na miejscu jedzenia z innych miejsc i w ogóle co to za zwyczaje, żeby się czegoś takiego domagać. Zapytałam, czy na miejscu jest szefowa. A no nie ma, poprosiłam więc o rozmowę z jakimkolwiek przełożonym, który powinien mieć kontrolę nad tym, co się tu odwala. Przyszedł jakiś młody chłopak, wyłuszczyłam mu wszystkie moje pretensje. Chłopak kiwał ze zrozumieniem głową, po czym stwierdził, że no cóż, mamy sobotę, duży ruch, a my jesteśmy klientami problematycznymi, oni w zasadzie to nie serwują ciast klientów, a poza tym wiadomo, że jak zamawia się makaron, mięso z grilla i sałatkę to nie da się tego podać w tym samym czasie. Ponadto przyszliśmy za wcześnie, kazaliśmy sobie zmienić stolik i powinniśmy mieć świadomość, że to są duże wymagania i trzeba zrozumieć, że czasem przy dużym ruchu nie da się im sprostać.

Wygarnęłam mu. Głośno, nerwowo. Bez wulgaryzmów, ale dałam dosadnie do zrozumienia, że coś takiego nie ma prawa mieć miejsca w dobrej restauracji szanującej klienta. Z jego strony - zero refleksji, przeprosin, jakiegokolwiek zrozumienia dlaczego ta sytuacja była dla nas nieprzyjemna, tylko:
- Dobrze, to ja podam rachunek, bo rozumiem, że już chcą państwo wyjść.

Na rachunku opłata za rezerwację - ponownie proszę kelnerkę o przywołanie tego chłopaka. Mówię, że nie zapłacimy za rezerwację, bo po pierwsze nikt nas nie poinformował, że rezerwacja jest płatna, bo drugie dostaliśmy stolik ponad godzinę po godzinie rezerwacji. Gość zrezygnowany stwierdza, że on nie ma siły się ze mną awanturować i grzecznościowo tę opłatę odpuści. Zapłaciliśmy i wyszliśmy zniesmaczeni.

Parę dni później ktoś opublikował na lokalnym hejted post o hejcie na "awanturującą się Karen w restauracji takiej a takiej, która przylazła z własnym ciastem i żaden stolik jej nie pasował. Kobieto, nie jesteś pępkiem świata, nawet napiwku dziewczynom nie zostawiłaś, a zachowywałaś się, jakby wszyscy mieli wokół ciebie skakać". Uważałam, że nie mam się czego wstydzić i opisałam sytuację w komentarzu z mojej strony, dziękując za pozdrowienia.

I nagle okazało się, że w tej cudownej, renomowanej restauracji takie akcje są na porządku dziennym, a w komentarzach wiele osób podzieliło się swoimi nieprzyjemnym doświadczeniami.
Ale i restauracja i właścicielka mają swoich wiernych fanów. Widać to po tym, że jak tylko na ich profilu na Facebooku pojawiły się negatywny komentarz, jego autor natychmiast zostaje zmieszany z błotem.

Nawet nie wiem, jak to skomentować.

gastronomia

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (182)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…